• » RiderBlog
  • » jerry01
  • » Gwałcić, palić i rabować, nie brać jeńców, nie żałować! Bo to jest wojnaaaaaaaa
Najnowsze komentarze
To ja tez coś napisze. Mam 50 wios...
Pierdu, pierdu. W styczniu kupiłem...
Przecież to nie chodzi o litr 600 ...
Przecież to nie chodzi o litr 600 ...
Przecież to nie chodzi o litr 600 ...
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

07.12.2011 17:08

Gwałcić, palić i rabować, nie brać jeńców, nie żałować! Bo to jest wojnaaaaaaaa


Szybko przebieram się w coś wygodnego i wybiegam z domu – jak najszybciej do WORDu! Wszystko na wariackich papierach, byle zdążyć przed zimą. Dlaczego? Z dwóch niezwykle istotnych, a wręcz palących powodów. Po pierwsze na wiosnę chcę wsiąść na sprzęta i nim jeździć, a nie martwić się egzaminami. Po drugie planowana zmiana ustawy i brak przepisów wykonawczych, czego konsekwencją może stać się brak możliwości przeprowadzania egzaminów na kategorię A w pierwszych miesiącach roku 2012.


    Po wybraniu „bilecika” w WORDzie przeczytałem ze zgrozą informację, że jestem dziewięćdziesiąty w kolejności. Hmm czy przed pierwszym śniegiem uda mi się chociaż papiery złożyć? Po dość długich oczekiwaniach z niekrytym podnieceniem, drżącymi rękami i uśmiechem na zmęczonej twarzy podszedłem wreszcie do okienka. Przybrałem wygląd lichy i lekko durnowaty – tak aby nie rozdrażnić młodej pani z pięknymi czerwonymi paznokciami. Ci co musieli coś kiedyś załatwić w „dziekanacie” wiedzą o co chodzi. Okazało się, że formularz do poprawy, a zdjęcie nie z tego profilu co trzeba. Hmmm może warto by tak instrukcję jakąś udostępnić (panie odsyłały z formularzem co trzecią osobę – reszta składała przeważnie już poprawione)? Nic to. Czym prędzej ruszyłem w drogę powrotną do domu, by naprawić swój ewidentny błąd i indolencję. Pełen radości, optymizmu, z oczami kota w butach ze Shreka powróciłem do WORDu jeszcze tego samego wieczora. Tym razem wszystko ok. Termin – 1.12.2011. Swoja drogą trzeba mieć nierówno pod kopułą, żeby zdawać egzamin na motocyklu w grudniu.


    Nastał dzień egzaminu. Do poczekalni wszedłem z dwoma innymi chłopakami. Już samo wejście jest lanserskie. Wstukałem w domofonie swój numer pesel, a drzwi na salę otworzyły się niczym baśniowy sezam, niczym drzwi do Narni, zupełnie jak lustro „Alicji z krainy czarów”. W tzw. między czasie widzieliśmy jak egzaminowany chłopak wrócił na plac – na tylnym siedzeniu srebrnej Fabji. Wszystkim zrobiło się przykro, a ręce zaczęły się pocić. „Zapraszam Panów” – naszą kontemplację przerwał głos Pana przeprowadzającego egzamin teoretyczny. Dość szybko „roztrzaskaliśmy” test z pozytywnym rezultatem. Wyczytano nasze nazwiska, wyszedł po nas egzaminator i zabrał nas na plac.


    Egzaminator nie był przesadnie słodki, nie wiało od Niego również grozą. Wyjaśnił jak będzie wyglądał egzamin i zaprosił pierwszego z nas do motocykla. Poszedłem „wylosować” sobie kask. W zasadzie nie wiem czy powinienem pisać – wylosować – w cudzysłowie. Jakość i stan techniczny kasków jest tak zły, że jeśli tylko macie możliwość pożyczenia od kogoś, to zróbcie to. Wyszedłem jednak z założenia, że jak mówi stare indiańskie porzekadło „Kiepskiej baletnicy…”.
Przedstawiłem wyczerpującą odpowiedź na zadane mi pytania i przystąpiłem do klejenia ósemek. Usiadłem na siodle, złożyłem podnóżek, odpaliłem „Czy jest pan gotowy?” hmm „a co nie widać (myślę sobie)?”. Aaaaaaaa lusterek trzeba dotknąć. Ok, ściemniam, że poprawiam lewe, potem prawe – gra aktorska na poziomie Stuhra starszego ;). „Tak jestem przygotowany”. „Proszę ruszać”. Sprzęgło, jedynka, odwijam manetkę, niemalże strzał ze sprzęgła i już mknę z 5 km/h. „STOP!”. „Pierwsza próba wykonana błędnie proszę wrócić na miejsce”. Ale że o co chodzi? Nie podparłem się, nóżki na podnóżkach, światła włączone, stopka schowana, lusterka poprawiłem. Hmmmm? Aaaaaaaaaaaa trzeba sprawdzić czy gdzieś z boku nie ląduje Jumbo jet pilotowany przez kapitan Wronę w obstawie dwóch myśliwców F 16 czyhających na moje życie. Z lekką nutką niepewności patrzę w lewo, potem w prawo – daleko patrzę, dokładnie i bystrze; patrzę tak, że głowa obraca się o 180 stopni, tak, że jastrząb przy mnie to daltonista i krótkowidz. Niech widzi, że patrzę bo trzeciej próby nie będzie. Ruszam. Mój wzrok spotyka się ze wzrokiem egzaminatora. Czy oby na pewno o to patrzenie się chodziło? A może… W tym momencie jego usta otwierają się i słyszę...

Komentarze : 8
2011-12-08 17:18:35 pawello1

"zdejm sukienke" ?

2011-12-08 13:47:35 jaa12

fajny wpis dawaj dalej:)
<> Piotr 84 jak ja zdawałem to nic o kraniku nie było a zdawałem we wrzesniu tegoroku,hmm co Word to obyczaj czy co?

2011-12-08 13:05:36 Piotr84

a sprawdziłeś czy kranik odkręcony i czy światłą się świecą:P?nie zapomnę kasku ze swojego egzaminu stare tornado:P 3 numery za duże a szybka jak po szlifowaniu papierem ściernym już ich chciałem zj....ć ale się powstrzymałem niewiele widziałem ale jakieś 5 minut i miasto zaliczone:) u mnie jakiś typ zrobił plac na zakręconym kraniku gość mu gada co zrobił nie tak a ten o co kaman:P. zczaił po 5min dumania myknoł plac jeszcze raz i zdał

2011-12-08 12:07:24 dewills

czytam i się cieszę, że mam to już za sobą :))) A było to całkiem niedawno bo 2 miesiące temu :) Udało się za 1 razem - choć na placu miałem po jednym błędzie i na 8 i przy hamowaniu awaryjnym (ze stresu chcialem rozbujac moto na jedynce :)). Potem miasto, pierwsze skrzyzowanie slysze bład w sluchawce. Mysle sobie - pięknie... juz po mnie. I wtedy wyluzowałem. Jak wyluzowałem to po 15 minutach okazało sie ze wracamy. Wjezdzam na plac - slysze Pozytywny :)))

2011-12-08 11:04:09 aluno

podejrzewam ze będzie nastepny "STOP" z powodu nie zapięcia kasku.

2011-12-08 09:49:37 morham

No i tu mam ładne akapity i wszytko. Czyta się to dobrze. Cliffhanger w najlepszym (bądź najbardziej irytującym w zależności od punktu widzenia) amerykańskim stylu... Na szczęście mnie już rzadko ruszają... :P

I WORDor to inny obyczaj. U nas np. czyli w woj. śląskim - egzaminy na kat. A odbywają się od kwietnia chyba do końca października.

2011-12-08 08:22:42 siersciucha

Jerry, normalnie.... Ale Ty umiesz stopniować napięcie :-) Aż zaczęłam się czuć jak na egzaminie :-) Pisz, pisz, pisz szybko jak było dalej!

2011-12-07 22:44:58 dawid Triumph Tiger 1050

Dobrze piszesz, nie rozumiem, dlaczego tak niskie oceny - pewnie jesienna smuta powaliła motomaniaków. Ubawił mnie gogolowski tekst o lichym i durnowatym wyglądzie. Tyle lat minęło, a w życiu to prawidło ciągle działa. Dla niezorientowanych: w carskiej Rosji był przepis, czyli ukaz, wydany przez Piotra I, który mówił, że "Podwładny powinien przed obliczem przełożonego mieć wygląd lichy i durnowaty tak, aby swoim pojmowaniem istoty rzeczy przełożonego nie peszyć". Napięcie rośnie, czekam na kolejny wpis. Pozdrawiam.

  • Dodaj komentarz